Mariusz Krawczyk
Mariusz Krawczyk
Mariusz Krawczyk urodził się w 1967 roku w Krakowie. Studiował na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Ukończył wydział Architektury Wnętrz – dyplom w 1991 w pracowni prof. Tadeusza Kwaka – specjalność projektowanie architektury wnętrz. Następnie podjął studia na wydziale malarstwa krakowskiej ASP- dyplom z wyróżnieniem w 1994 w pracowni prof. J.L. Ząbkowskiego w zakresie malarstwa sztalugowego i malarstwa w architekturze i urbanistyce.
Fascynują go mroczne, otwarte przestrzenie na pograniczu abstrakcji. Pracując w technice olejnej tworzy wielowarstwową tkankę malarską, gęstą materię złożoną z faktury, laserunków, linii i plam, dużych jednolitych powierzchni i delikatnych detali, które przenikając się tworzą wielowymiarowe, atmosferyczne pejzaże. Jest autorem wielu wystaw indywidualnych i zbiorowych. Brał udział w wystawach między innymi w Krakowie, Warszawie, Gdańsku, Brukseli, Birmingham, Strasburgu, Seulu, Frankfurcie.
W 1993 r. uzyskał stypendium Ministra Kultury i Sztuki. Zdobył III nagrodę w konkursie Bielska Jesień 1995 r. Posiada prace w wielu kolekcjach w Europie, USA, Kanadzie i Azji.
Chciałbym, żeby moje obrazy pokazały określoną scenerię – wciągającej, wręcz zapraszającej panoramy, zderzonej z pewnym dystopijnym i niepokojącym odczuciem osamotnienia, ale też obecności czegoś nieokreślonego. Taka projekcja własnego filmu, a właściwie jednej określonej sceny. Sceny dosyć niejednoznacznej. Używając elementów czy atrybutów realistycznych buduję wizję w pewnym sensie fantastyczną, często z subtelnymi odniesieniami do świata popkultury, filmów czy książek. Projektując obraz nie zapominam o swoich doświadczeniach z abstrakcją. Na przykład kompozycja obrazów jest bardzo rygorystyczna, centralna, z dużą dozą symetrii czy efektu zwierciadła (zresztą efekt ten chciałbym jeszcze bardziej rozwinąć w kolejnych moich pracach). Niewątpliwie wszystko jest echem mojej poprzedniej drogi. Pomimo wrażenia pewnego rygoru, pojawia się spontaniczność, niespodziewanie powstają nowe formy, inne znikają, obraz zaczyna żyć własnym życiem. Proces malowania jest bardzo długotrwały, zdecydowanie kontemplacyjny, jakże różny od poprzedniego okresu pełnego dynamiki i energii.
Wybrałem drogę na której nie chciałbym niczego burzyć czy uciekać się do groteski lub przesadnej opisowości czy ilustracji. Chciałbym tworzyć nową realność czy jak kto woli nadrealność. Wyszedłem z założenia, że nadrealność może być bardzo interesująca gdy posiada w sobie wszelkie atrybuty realności, ale efekt następuje dopiero wtedy gdy wszystko to jest delikatnie zachwiane, czy to poprzez manipulację atmosferą, czy specyficzną kompozycją, czy też innym niezdefiniowanym “przesunięciem”. Wydaje mi się, że nawet gdybym się starał namalować obraz zupełnie realistyczny finalnie nigdy by on takowym się nie stał.